CIEKAWIE układają się losy sceniczne tej najsłynniejszej i najczęściej bodaj grywanej spośród "przyjemnych" sztuk Shaw a; można by powiedzieć, że odzwierciedlają one w pewnym sensie zasadniczą antynomię jej nurtu wewnętrznego - antynomię pierwiastków "męskich" i "kobiecych". Owa, tak błyskotliwa, walka komediowa, jaką na przestrzeni całego utworu rozgrywa ze sobą para jej bohaterów - walka przebiegająca z tak zmiennym szczęściem, o zwycięstwach i porażkach przypadających coraz to innej stronie - znajduje odbicie w kolejnych realizacjach teatralnych. Jedne z nich stoją wyraźnie "pod znakiem Elizy"; inne - co prawda rzadsze - "pod znakiem Higginsa". Nie chodzi tu tylko o zastosowanie takiego czy innego zakończenia, o to, czy ze scenicznego finału wyniknie "ujarzmienie" pokonanej przez miłość Elizy, czy też ostateczna porażka jej mistrza, odrzuconego przez nią, upokorzonego i zbyt już może bezlitośnie podeptanego; cho
Tytuł oryginalny
"Pigmalion"
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 1