"Akropolis" Stanisława Wyspiańskiego, dramat powstały w latach 1903-1904, a więc po "Weselu" i "Wyzwoleniu", jest utworem trudnym tak w lekturze, jak również w realizacji scenicznej. A zarazem - niezwykłym, fascynującym bogactwem wizji, odmiennością nastroju (optymizm) w tragicznej tonacji większości dramatów poety. Owa trudność nie polega - jak twierdzą niektórzy badacze - na tym, że Wyspiański ożywia w "Akropolis" rzeźby z Katedry Wawelskiej (osoby alegoryczne z nagrobków, posąg Włodzimierza Potockiego i in.) oraz postaci z gobelinów (trojańskiego i biblijnego), bo zabieg ten znany jest z innych utworów poety ("Wesele", "Noc listopadowa").
Źródło, kłopotów w zrozumieniu dramatu "Akropolis" nie tkwi także w jego budowie (luźność kompozycyjna), jak utrzymują inni, bo i tę technikę znamy, choćby z praktyki dramaturgów romantycznych. Myślę, że istotne problemy interpretacyjne oraz inscenizacyjne związane z trafnym odczytaniem tego utworu wiążą się z wielością warstw kulturowych, jakie nakładają się na siebie, z mnogością metafor i symboli. Bo zważmy, dwa środkowe akty Wyspiański poświęcił motywom: trojańskiemu (analiza przyczyn upadku Troi) oraz biblijnemu (historia Jakuba). Jaki jest związek tych wątków, jak łączą się one z całością utworu?Poeta komunikuje się z widzem poprzez alegorie mitologii greckiej oraz postacie biblijne, by te dwa, jakże odmienne światy odnieść do zagadnień polskich, ba! - do konkretnego miejsca, tj. Katedry Wawelskiej, gdyż - jak czytamy w tekście dramatu - "rzecz dzieje się na Wawelu w Noc Wielką Zmartwychwstania". Komentatorzy dopatrują się