Trwa próba. - Pierwszy gong, 50 procent światła na widowni - instruuje oświetlaczy Jan Szurmiej. Na scenie widać dwa gigantyczne skrzydła arkad. Tło gaśnie w ciemnych błękitach. - Drugi gong, zero światła. Marku, wchodzisz - to reżyserska uwaga dla Marka Bałaty. W przerwie między próbami rozmawiamy z Janem {#os#637}Szurmiejem{/#}, reżyserem spektaklu. LESZEK PUŁKA: Wiele mówi Pan o fascynacji magią w teatrze. Czy udało się Panu dojść do porozumienia z aktorami tego spektaklu, czy łatwo ich Pan przekonał do tej niezwykłej, czasem nawet nierealnej, magicznej historii Lorki? JAN SZURMIEJ: To na pewno było przedsięwzięcie z punktu widzenia produkcyjnego bardzo poważne. W spektaklu wystąpią aktorzy Teatru Polskiego i tancerze Polskiego Teatru Tańca z Poznania. To dwie odmienne grupy, które muszą współpracować, by stworzyć jeden gatunek teatralny. Oczywiście, czy udało mi się wypracować taką jedność, zobaczymy w kolejny
Tytuł oryginalny
Pieśń, miód i pieprz
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Dolnośląska nr 37