"Barbelo, o psach i dzieciach" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Joanna Marcinkowska w Teatraliach.
Są ludzie, którzy uważają, że każdy z nas jest odzwierciedleniem jakiegoś zwierzęcia. Wnioskują to na podstawie zachowania i cech charakteru, które mogą przywodzić na myśl chociażby sokoła, pandę czy kota. Natomiast jeśli spojrzymy na grupę, to jej zachowanie może przypominać stado psów walczących o przetrwanie, ciągle ścierających się między sobą. Taka refleksja nasuwa się po obejrzeniu spektaklu "Barbelo, o psach i dzieciach" w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej, przygotowanym przez Teatr Bagatela w Krakowie. Dziwna to historia. W gruncie rzeczy nie wiadomo, kto jest główną postacią, a kto odgrywa rolę drugoplanową. W kolejnych sekwencjach różni aktorzy wcielają się w postaci ojca, matki i syna. Wśród nich wciąż obecny jest pies. Mimo że ten "zestaw" przypomina stereotypowy model rodziny, to jednak nie ma tam miejsca na normalność. Kłótnie toczą się nieustannie, a sytuacje, które obnażają brak porozumienia między członkami ro