"Pierwszy dzień wolności" gra już nie tylko wiele teatrów w Polsce, grają też lub niebawem grać będą w Niemczech, w Czechosłowacji i w ZSRR (w Kijowie). A przecież prapremiera sztuki Kruczkowskiego odbyła się w Warszawie ledwie parę tygodni temu. O czymże to świadczy? Że napisano sztukę, która w sposób artystycznie znakomity postawiła problem bliski dzisiejszej publiczności naszej części Europy. Bliski nam, którzyśmy przeżywali odzyskanie wolności po 5 latach okupacji w kraju, w niewoli jenieckiej w oflagach i stalagach, czy - najgorszej, nieludzkiej, wręcz piekielnej - w obozach koncentracyjnych. Bliski Czechom, podobnie jak i my przeżywającym swój "pierwszy dzień". Bliski narodom radzieckim, których wojska w całej swej masie miały chwałę ostatecznego zwycięstwa, do którego jednak musiały maszerować poprzez niemieckie wsie i te właśnie miasteczka, jak w sztuce Kruczkowskiego. Ale najbliższy chyba Niemcom. Oni muszą
Tytuł oryginalny
"Pierwszy dzień wolności" Leona Kruczkowskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
?