Marosz, jak i resztę błyskotliwości poniższych - w drukowanym w "Wyborczej" protest eseju Romana Pawłowskiego "Dramat z dotacjami" - złowiłem. Otóż, całe zło naszej Melpomeny w tym, że: "Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego dzieli pieniądze na premiery teatralne uznaniowo". A, fe! Prawdziwie smoliste sedno zła tkwi jednak w tym, co Pawłowski nazywa z błyskotliwością godną błyskotliwości Marosz: "Tak się składa, że wśród odrzuconych są głównie polskie sztuki współczesne" - pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim, w odpowiedzi na tekst Romana Pawłowskiego w Gazecie Wyborczej.
Być dziś w Legnicy Antonim Czechowem - to być nikim. Dyrekcji JLJ Teatru im. J. Szaniawskiego przedłożyć do wglądu sztukę "Czajka" - to w istocie carte-rolke-blanche przedłożyć. Przeoczyć w Legnicy patriotyczny mus wetknięcia bohaterowi w zranione współczesną Polską gardło bolesnej frazy: "Fuck off" - to przeoczyć cichą rozpacz młodego pokolenia. A z tym, który cichej rozpaczy młodego pokolenia nie uwzględnił - co nowy patriotyzm uczynić nakazuje? Danuta Marosz - dyrektor naczelna legnickiego ansamblu [Marosz jest dyrektorem Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu - red. e-teatr.pl] - wyznaje dzielnie: "Wstrzymaliśmy premierę Czajki, aby w razie kolejnej odmowy mieć pieniądze na Wojcieszka". Tak: gdy dramaturg nie uwzględnia cichej rozpaczy młodych Polaków - należy go od sceny odsunąć i Wojcieszkiem zastąpić. Tak stajemy się Melpomeną gorejącą! O co chodzi? O czyją chuligańską odmowę dania szmalu Legnicy? I jakich pieniędzy? Kto zacz Wojc