W czwartek wieczorem w Nowym Teatrze w Warszawie odbyło się pierwsze z serii czytań scenariusza spektaklu Rodrigo Garcii, który został odwołany pod presją katolickich fundamentalistów w Poznaniu. Nie pomogła pikieta pod teatrem, nic nie dały okrzyki kiboli ani zbiorowe odmawianie różańca - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Uczestnicy pikiety próbowali jeszcze zakłócić czytanie sygnałami samochodów i śpiewem, jednak hałas z ulicy zamiast przeszkadzać, wpisywał się w dramaturgię czytania. To zwycięstwo było jednak zaprawione goryczą. Spektakl Garcii został zaprezentowany w formie okrojonej, bez scenografii, z częścią oryginalnej obsady. Nowy Teatr, który powstał jako instytucja otwarta na wszystkie grupy społeczne, tego dnia przypominał twierdzę. Płoty, zamknięte na głucho bramy i liczni ochroniarze bronili prawa do wolności słowa i artystycznej ekspresji. Jedynym realnym skutkiem protestów fundamentalistów stało się ograniczenie dostępu do instytucji kultury. Widzowie, aby dostać się do środka, musieli siłą torować sobie drogę przez agresywny tłum. W tym kontekście hasło na tablicy pikietujących: "Żądamy kultury" brzmiało jak kpina. Była to porażka idei wolnej kultury. - Tu nie chodzi o teatr, ci ludzie protestowaliby przeciwko książce, filmowi