"Tango" Sławomira Mrożka w repertuarze sceny objazdowej wydawać się możne nieco zaskakujące. Niełatwa to przecież sztuka, przekorna i wieloznaczna, wyraźnie adresowana do widza dobrze już wprowadzanego w arkana współczesnego teatru. A przy tym stawiająca wyjątkowo wysokie wymagania wszystkim swym wykonawcom. Dobry tekst ma to już jednak do siebie, że sprawdza się na scenie w każdej niemal realizacji i zawsze ma tam w końcu co do zakomunikowania swemu odbiorcy. Nie inaczej też ma się rzecz z gnieźnieńskim "Tangiem" w reżyserii Wojciecha Boratyńskiego. Tego przedstawienia nie można porównywać z warszawską realizacją Mrożka w Teatrze Współczesnym, ani nawet z poznańskim spektaklem, sprzed blisko dziesięciu lat, Marka Okopińskiego. I to nie tylko ze względów czysto aktorskich. Inaczej po prostu trzeba grać Mrożka w dużych miastach, o bardzo zróżnicowanej, wyrobionej teatralnie widowni, inaczej na scenie objazdowej, która z konieczności musi pok
Tytuł oryginalny
Pierwsze "Tango" sezonu
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Wielkopolski" nr 3