Co się wydarzy, gdy żona kandydata na prezydenta zamiast wygłosić przemówienie przygotowane przez sztab wyborczy, zacznie mówić od siebie? W sobotę premiera monodramu "Pierwsza dama" z ROMĄ GĄSIOROWSKĄ na scenie warszawskiej Och-Cafe. Aktorka przyznaje, że chciałaby tą rolą zmienić swój wizerunek.
Z Romą Gąsiorowską rozmawia Piotr Guszkowski "Pierwszą damą" debiutujesz w trudnej formie monodramu. W dodatku na dość specyficznej scenie Och-Cafe, która sprawia, że osobiste spotkanie aktora z widzem staje się jeszcze bliższe. Jakie to uczucie? - Monodram to rzeczywiście niezwykle wymagająca forma. Dostałam wcześniej wiele propozycji, których nie przyjęłam, bo czułam wtedy, że nie jestem jeszcze do końca na to gotowa. Jednak, gdy zadzwoniła Krystyna Janda, pomyślałam, że skoro królowa monodramu dostrzega we mnie potencjał, warto podjąć to wyzwanie. Na pewno poprzeczka zawieszona jest wysoko. Tym bardziej że scena Och-Cafe wymaga zupełnie innego rodzaju skupienia, także od publiczności. Tutaj wszystko dookoła rozprasza uwagę widza, która powinna koncentrować się na aktorze, a głos ginie we foyer niemal jak w wielkiej hali. Z drugiej strony, przecież dokładnie w takich realiach osadziliśmy nasz spektakl - traktujemy tę przestrzeń jak natura