Rozmowa przed premierą z Hansem-Peterem Lehmannem, reżyserem "Walkirii"
JÓZEF KAŃSKI: - Nadawano już "Pierścieniowi Nibelunga" na scenach świata rozmaite kształty inscenizacyjne, świadczące o niepohamowanej fantazji reżyserów (sam miałem możność sporo ich obejrzeć). Nikt chyba jednak nie pokazał dotychczas, jak przemyślny bóg ognia Loge w zakończeniu "Złota Renu" nie tylko separuje się od całego grona bogów nie wkraczając wraz z nimi do świeżo zbudowanej Walhalli, ale - podpalając jej miniaturowy model - zapowiada niejako, do czego ostatecznie doprowadzą zbrodnicze działania przeciwko prawom i naturze. Pan pierwszy uczynił to rok temu inscenizując "Złoto Renu" tutaj, we Wrocławiu. Czy i w następnej części cyklu "Nibelungów" można oczekiwać podobnie oryginalnych rozwiązań? Hans-Peter Lehmann: - Treść "Pierścienia" jest tak bogata i wieloznaczna, że można ją przedstawiać na tysiąc sposobów, ja zaś staram się trzymać zawsze ściśle tekstu sztuki i z niego czerpać rozwiązania