"Cyrulik sewilski" w reż. Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Znaną komedię w tradycyjnej, ale zgrabnej inscenizacji w Warszawskiej Operze Kameralnej ozdobił występ Sylwestra Smulczyńskiego. Jego nazwisko warto pamiętać. Młody tenor to najciekawszy debiutant sezonu. Konkurencję ma, co prawda, skromną, ale i w poprzednich latach rzadko pojawiał się tak obiecujący śpiewak. Atutem Sylwestra Smulczyńskiego jest nie tyle sam głos, ile muzykalność i wyczucie tego, co śpiewa. Umiejętności bawienia się stylem a la Rossini i prowadzenia frazy może mu pozazdrościć wielu bardziej doświadczonych tenorów. Dodał do tego sceniczny wdzięk oraz talent aktorski, więc bezbarwny w innych inscenizacjach hrabia Almaviva stał się pełnokrwistą postacią w galerii komediowych typów "Cyrulika sewilskiego". Co więcej, zaśpiewał też piekielnie trudną finałową arię Almavivy, na ogół skreślaną z partytury, gdyż tenorzy nie są w stanie sobie z nią poradzić. Udanie partneruje mu równie młoda Elżbieta Wróblewska. W pier