EN

24.11.1994 Wersja do druku

Piękny śpiew przede wszystkim

Po niedzielnej premierze "Werthera" Julesa Masseneta padło w prasie warszawskiej wie­le słów krytycznych. Często słusz­nych. Pod względem reżyserskim bowiem nie jest to spektakl olś­niewający. Wszystko jednak wy­nagradza wspaniały śpiew so­listów - takiego ich zestawu daw­no na tej scenie nie było. Dlatego warto odwiedzić Teatr Wielki. Co do reżyserii, rzeczywiście nie jest najlepiej. Są w tym spe­ktaklu gesty i wydarzenia zupeł­nie enigmatyczne. Postaci kręcą się po scenie, bywa, że bez celu i sensu. Najwięcej takich qui pro quo jest w drugim akcie, w którym akcja dzieje się przed kościołem: za nic w świecie nie można zrozumieć, dlaczego aku­rat w danym momencie ktoś wchodzi, a ktoś wychodzi. Myślę jednak, że wiele kło­potów Gerarda Wilka, debiutanta w tej roli, wynika niestety z samej partytury. Są w niej fragmenty pu­ste, z którymi nie bardzo wiadomo, co zrobić - najlepiej byłoby spu­ścić kurtynę. Chyba rację miał Brahms, k

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Piękny śpiew przede wszystkim

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Gazeta Stołeczna nr 273

Autor:

Dorota Szwarcman

Data:

24.11.1994

Realizacje repertuarowe