W ostatnich czasach obserwujemy w teatrze coraz większy zwrot ku tematom mitologicznym, ku teatrowi antycznemu. Tematy zaczerpnięte z mitologii zjawiają się w utworach autorów współczesnych, a sceny chętnie wystawiają dramaty, osnute na wątkach antycznych, lub po prostu utwory autorów greckich i rzymskich. Czemu tak się dzieje? Sądzę, że w teatrze antycznym odnajduje widz teraźniejszy w paradoksalny niemal sposób wszystkie "chwyty" i sposoby sceniczne, stworzone jakoby dopiero teraz przez współczesnych twórców. Bo czyż nie gra roli chóru antycznego tak lubiany dziś narrator, czy nawet song? Czy nie odzyskały prawa obywatelstwa prolog, wprowadzający w sztukę i epilog ją podsumowujący? Takich analogii snuć można jeszcze więcej, ale wydaje mi się, że bliskość teatru antycznego wypływa przede wszystkim z faktu, iż ze zdziwieniem odkrywamy, że to jest najprawdziwszy teatr. Że po wiekach prób, zmian i przekształceń formy, upraszczań i udziwnień
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 31