Podobno lat temu pięćdziesiąt z okładem wydarzyć miał się cud w Krakowie. Stare ciotki krakowskie ogłosiły tym "cudem" "Wesele". Nie na darmo zacni mieszczanie krakowscy obdarzyli Stanisława Wyspiańskiego laurowym wieńcem z napisem "44". Nie na próżno potem przez sto niedziel z rzędu waliły do podwawelskiego grodu pielgrzymki. Odtąd datuje się legenda Wyspiańskiego. Legenda metafizyka i proroka. Dlaczego jednak utrzymała się ona pół wieku? Rzecz jest chyba dość prosta. Poeta, którego pasją życia stała się sprawa narodowa, który jak nikt inny ze współczesnych poruszał "bolesne struny uczuć narodowych" w dobie, kiedy klasy rządzące godziły się z zaborcami, wyrzekając się w istocie myśli o niepodległości - ten poeta musiał urosnąć do roli męża opatrznościowego, a jego twórczość do wymiarów narodowego "cudu". Odrzuciliśmy legendę, czwartego wieszcza. Tradycję doszukiwania się w każdym słowie poety wieszczyc
Tytuł oryginalny
Piękności Nocy Listopadowej
Źródło:
Materiał nadesłany
?