Zachwyca prostotą użytych środków, precyzją warsztatu animatorów i subtelnością zabiegów, użytych do osiągnięcia efektu końcowego. Jego siła nie tkwi w strukturze narracyjnej, tylko w warstwie estetycznej o spektaklu "Płaszcz" w reż. Aline Kuppenheim i Paoli Giannini prezentowanym na VI Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym "Dialog Wrocław" pisze Agata Drwięga z Nowej Siły Krytycznej.
Trudno wyobrazić sobie nudniejszego, bardziej zwyczajnego i nijakiego bohatera niż urzędnik państwowy. Jeśli w dodatku jest biedny, nieatrakcyjny, introwertyczny i wycofany, zwrócenie nań czyjejkolwiek uwagi graniczy z cudem. Z tego względu może dziwić wybór historii o takim właśnie człowieku na wydarzenie inaugurujące tegoroczną edycję wrocławskiego Dialogu, którego temat przewodni brzmi "Niecodzienność". Niemniej, "Płaszcz" chilijskiego Teatro Milagros otworzył festiwal i na swój sposób wpisał się powyższe hasło wiodące. Spektakl jest lalkową adaptacją noweli Mikołaja Gogola o tym samym tytule. Utrzymany w duchu pierwowzoru, w realistycznej konwencji opowiada historię (czy może przypowieść biorąc pod uwagę moralizatorskie zakończenie) o prostym urzędniku mieszkającym w Petersburgu. Niezależnie od nędzy, w jakiej żyje bohater, w głębi siebie jest on naprawdę szczęśliwy. Jego praca, mimo że polega na kopiowaniu dokumentów, daje mu du