Po poniedziałkowych spektaklach rozgorzała w festiwalowej kawiarni Republika Róż dyskusja o tym, co się komu podoba na tanecznej scenie, a co nie. Dwie dziennikarki, tancerka, uczestniczka warsztatów... - na gorąco komentowałyśmy spektakle, w których tańczyły Takako Matsuda, Magdalena Reiter i Mateja Rebolj - pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Polsce Głosie Wielkopolskim.
- O! To jest tancerka! - wykrzyknęła pierwsza dyskutantka. - No widzisz, a dla mnie nie, ja wolę tę drugą, stonowaną, świadomą - oponowała druga. - Ta też jest świadoma, ale przy tym żywiołowa! - przekonywała pierwsza. Wszystkie interesujemy się tańcem od dawna. Wszystkie sporo o nim wiemy. Czy taka rozbieżność zdań w naszej dyskusji świadczy o tym, że w tańcu nie obowiązują żadne obiektywne kryteria? Że nie da się o nim rzeczowo rozmawiać? Ależ da się! Wszak nasza debata trwała dobrą godzinę i wcale nie sprowadziła się do tego, że o gustach się nie dyskutuje. Odkrywałyśmy w niej przede wszystkim różnice między sobą: między naszymi doświadczeniami i światopoglądami... - bo to na nich budują się estetyczne sympatie i antypatie. Miałyśmy o tyle ułatwioną sytuację, że żaden z festiwalowych spektakli nie był niewypałem i w każdym umiałyśmy znaleźć coś dla siebie. Wracał więc wątek niezwykłej wyrazistości Takako