"Sen srebrny Salomei" w reż. Krzysztofa Prusa w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Łukasz Wyrzykowski w Panoramie.
Złote żniwo dramaturgii mistycznej Juliusza Słowackiego przypada na rok 1843. Powstają wówczas: "Ksiądz Marek", "Sen srebrny Salomei", "Fantazy" - piszą znawcy twórczości autora "Kordiana" i romantyzmu. Oczywiście czynią to w sposób tak naukowo wycyzelowany, iż gmatwają rzeczy już i tak ogromnie pogmatwane. Przyznam, że nie należę do admiratorów twórczości romantycznej, o której to jeden z prześmiewców pisał: "trochę snu, jakaś zjawa, a tam mara, wszystko to wymieszane i następnie podane". Funkcjonuje ona dla mnie w odbiorze emocjonalnym i przypomina bardziej utwór muzyczny porażający dźwiękami, aniżeli oniryczną formą i takimż sensem. Sen jest zresztą immanentną częścią romantyzmu, pojawiając się już w Schillerowskim "Królu Olch", bodaj pierwszym utworze nadającym znamię temu kierunkowi. "Sen srebrny Salomei" dosyć rzadko bywa wystawiany na scenie, chyba z racji owej trudnej do prowadzenia dwoistości akcji - jawy i snu, przenikania ty