EN

13.03.2006 Wersja do druku

Piekło to my

"Samotny Zachód" w reż. Eugeniusza Korina w Teatrze Nowym Praga w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Życiu Warszawy.

"Samotny Zachód" ma wszelkie szanse stać się scenicznym przebojem. Lecz choć to spektakl efektowny i uczciwy, pozostawia niedosyt. W Warszawie mamy mały festiwal dramaturgii irlandzkiej. W ubiegłym tygodniu teatr Studio pokazał "Światła miasta" Connora McPhersona, teraz w Fabryce Trzciny spotkanie z Martinem McDonaghem i jego "Samotnym Zachodem". Dla polskich dramaturgów oba seanse powinny być obowiązkowe. Bo choć obu Irlandczyków wiele dzieli, łączy najważniejsze - nie znajdziemy u nich publicystycznych odprysków ani nachalnej aktualności. Nie potrzebują ich, bo piszą o złu w świecie i o desperackiej potrzebie miłości. A te nie zależą od ostatniego serwisu informacyjnego. O ile McPherson mówi półgłosem, autor "Samotnego Zachodu" wali między oczy. Miasteczko Leenane znane z jego poprzednich sztuk, tym razem staje się piekłem na ziemi. Ludzie piją na umór, z byle powodu gotowi są wbić sobie nóż w plecy. Ci bardziej wrażliwi albo uciekają,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Piekło to my

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 61

Autor:

Jacek Wakar

Data:

13.03.2006

Realizacje repertuarowe