"Portret Doriana Graya" w reż. Michała Borczucha w w TR Warszawa. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
"Portret Doriana Graya" - Borczuch się boi, Drewniak się cieszy, Dorian się nie starzeje. Oszołomiony pulsującymi piosenkami Lou Reeda, biseksualnym światem Doriana Graya, pomyślałem: jak fajnie, że jest ktoś taki jak Borczuch. Wreszcie normalny reżyser. Nie jeździ po kraju z pogadankami dla bezrobotnych jak Zadara, nie uczy chłopów francuskiego jak Olsten, nie marzy o pracy w kopalni jak Strzępka. Po prostu oddaje się, jak na artystę przystało, błogosławionej dekadencji. Zamiast ideologicznej koszuli zakłada na gołe ciało elastyczną skorupę innego ciała i pyta o konsekwencje rozdzielenia piękna i moralności. Zamknięci w czerwonej komnacie z filmu Lyncha, jego bohaterowie pogrążają się w idei Nowego Hedonizmu. Noszą swoją nagość, perwersję i odmienność niczym przebrania godowe. Ale nie po to, żeby uwodzić i kochać; miłość została tu podmieniona na pragnienie bycia podziwianym. W kapitalnie uwspółcześnionej powieści Wilde'a Dorian Gr