1. "Jaka to świetna sztuka ci Ocaleni - pisał Martin Esslin w 1969 roku po powrocie dramatu na sceny angielskie - jak dobrze wytrzymała próbę czasu." W 1996 roku ten sam dramat Edwarda Bonda stał się najważniejszym przedstawieniem Starego Teatru w minionym sezonie. Ocaleni wciąż brzmią świeżo i aktualnie, choć w latach sześćdziesiątych marksistowscy krytycy (m.in. Roman Szydłowski) chcieli widzieć w nich tylko krytykę społeczeństwa i systemu kapitalistycznego, domniemaną prawdę o życiu młodzieży angielskiej. W takiej interpretacji bardzo pomagała im deklaratywna lewicowość dramaturga. "Ocaleni" mieli ujawniać zjawiska groźne i niepokojące, wyjaskrawiać, zagęszczać obraz ówczesnej rzeczywistości. Dziś owo "oskarżenie systemu ekonomicznego" odbieramy raczej jako oskarżenie stanu świadomości człowieka, rozważanie nad jego współczesną kondycją. To nie jest apel, reportaż o "biednych ludziach" ze slumsów. Człowiek Bonda ma zdegradowaną
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 10