DWA tomy książki liczą łącznie około tysiąca stron. Przedstawienie trwa niespełna dwie godziny, a scenariusz, co odnotowane zostało w programie uzupełniony został urywkami "Doktora Faustusa" oraz - cytuję - "krótkim fragmentem "Idioty" Fiodora Dostojewkiego". Naturalnie powyższe stwierdzenia nic jeszcze nie mówią. Nie jestem na tyle naiwny, by żądać "idącej po fabule", a więc "brykowej" adaptacji-streszczenia, ani na tyle prostoduszny, by wierzyć, że współczesny adaptator uszanuje prawa autora. Napisałem "Piąty ewangelista", bo tytuł "Według Thomasa Manna" kojarzy mi się z "według Mateusza", albo "według Łukasza". Tyle tylko, że tak naprawdę owym piątym ewangelistą nie jest wcale wybitny pisarz niemiecki Mann, ale polski scenarzysta Piotr Paradowski. To prawda, w "Czarodziejskiej górze" sprawy życia - śmierci - ciała (cielesności), a więc o co eksponuje scenariusz, są niezwykle istotne. Tyle tylko, że te wyimki, które z d
Tytuł oryginalny
Piąty ewangelista
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 72