"Novecento" w reż. Iwo Vedrala w Teatrze Nowym w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Historia opowiadana przez trębacza jest dziwna. Sam trębacz-narrator jest dziwny. Cała sytuacja opowiadania również. Te dziwności jednak jakoś nie chcą się ani sumować, ani podbijać wzajemnie, ani kontrastować ze sobą. Scenka Teatru Nowego zaaranżowana została jak prowincjonalna świetlica. Różowa zasłonka w tle, paprotki na głośnikach, koślawy stolik i przyniszczone krzesło. Przez widownię wchodzi narrator (Dominik Nowak), prowincjonalny Elvis Presley. Skórzane spodnie, kolorowy kaftan, ciemne okulary, ciemne włosy z falą na żelu. Rozsiada się, popija whisky, stuka w mikrofon, zaczyna opowiadać - do mikrofonu, choć w małej sali nie jest to potrzebne. Śmieje się, bawi dyskomfortem widzów osaczanych zbyt głośnym dźwiękiem. Przyszedł coś nam opowiedzieć, dlaczego więc jest taki zaczepny, dlaczego wystroił się w ten idiotyczny kostium, klasyfikujący go jako tandetnego naśladowcę gwiazdy? Opowiadacz chce być gwiazdą, nie pragnie się nam