"Ja, Edith Piaf" w reż. Aliny Skiepko-Gielniewskiej w Teatrze Małym w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.
Jeszcze widzowie nie zdążyli przyzwyczaić się do obecności na afiszu Teatru Małego w Łodzi pełnej fantazji bajki Doroty Bielskiej "Szaro-buro... KOLOROWO! - czyli jak smutek zamienić w śmiech", gdy w odstępie tygodnia pojawiła się tam kolejna premiera - "Ja, Edith Piaf". Taka pracowitość jedynej łódzkiej prywatnej sceny połączona z zapałem w poszukiwaniu spektakli ciekawych również od strony formalnej naprawdę mogą budzić szacunek. W spektaklu wyreżyserowanym przez Alinę Skiepko-Gielniewską prócz aktorów, ujrzymy bowiem niemal ludzkich rozmiarów lalkę Piaf, animowaną jak w japońskim teatrze bunraku - zespołowo. Mało tego, spektakl na żywo lustruje muzyką ceniony i nagradzany na międzynarodowych konkursach muzycznych akordeonista Eneasz Kubit. Edith Giovannę Gassion (Piaf to sceniczny pseudonim) poznajemy w kolejnych, zdaniem twórców przedstawienia, zwrotnych punktach życia. Widzimy jej młodość na paryskim bruku i werbunek do kabare