Głos wielki. I, jak u Piaf, "zagłusza ostrzenie noży". Ale Justyna Szafran to nie Piaf. W jej głosie słyszę zaangażowanie, radość życia, a brakuje mi smutku, nostalgii, bólu, samotności... Brakuje mi Piaf.
Premierę "Piaf Parna Gemsa w reżyserii Jana Szurmieja kaliska publiczność przyjęła owacjami na stojąco. Były łzy wzruszenia, bisy, wywoływanie na scenę... Przedstawienie z pewnością odniesie sukces. Bo nie można się na nim nudzić. Znane melodie, teksty piosenek przetłumaczone na polski, ciekawie ukazane losy francuskiej pieśniarki. Do tego "soczysty", nie stroniący od wulgaryzmów język sztuki. Brawa należą się całemu zespołowi kaliskiego teatru. Żaden z aktorów nie schodzi poniżej pewnego poziomu, który określam jako przyzwoity. Przedstawienie przyniosło też kilka kreacji bardzo interesujących. Urzeka Katarzyna Strojna w roli Toinę - przyjaciółki Piaf z czasów młodości. Jest równie przekonująca jako prostytutka, co jako ustatkowana matka z trojgiem dzieci. Jej rola jest także bardzo ważna dla czasu akcji. Bo tak naprawdę w sztuce tylko Toinę się starzeje, jest dowodem na to, że czas mija nieubłaganie. W życiu Piaf pojawiają się stale