Sezon warszawski kończy się na "dużych obrotach" śmiechu: w "Syrenie" dobra zabawa na "Perle", w Dramatycznym - przynajmniej równie dobra na komedii Petera Ustinova "Photo finish" *). Zabawa zresztą dość szczególna, w której beztroski śmiech zmieszany jest z gorzką refleksją. Już wielu pisarzy wykorzystywało temat "co by byle, gdyby...", próbując "skasować" - jak zapis taśmy magnetofonowej jakiś dokonany już los i zaczynać od początku od pewnego punktu, odczytując przedtem lub w trakcie ponownego "nagrywania" to co się już dokonało i próbując wprowadzić takie czy inne korekty czy nawet zmiany. Ustinov, aktor, reżyser i dramatopisarz angielski średniego pokolenia, buduje swą komedię na innej, bardziej oryginalnej zasadzie: nie chce niczego zmieniać w losie swego bohatera, pisarza Sama, lecz każe 80-letniemu Samowi spotykać się kolejno, a potem razem, z Samem 60-letnim, Samem 40-letnim, Samem 20-letnim i - na końcu - z Sam
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 140