Po dwóch latach badania zarzutów wobec dyrektora Łaźni Nowej, Bartosza Szydłowskiego, prokuratura uznała, że nie ma mowy o popełnieniu przestępstwa - pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Oskarżenia, które do opinii publicznej dotarły przez radnego PiS, Adama Kalitę, dotyczyły m. in. rzekomych nieprawidłowości, jakie miały się wiązać z zatrudnianiem żony dyrektora, a nawet wykorzystywania samochodu teatru do celów prywatnych. Ostatecznie tylko jeden z zarzutów, i to nie bezpośrednio związany z osobą dyrektora, a dotyczący nieprawidłowości w prowadzeniu ksiąg rachunkowych, prokuratura skierowała do sądu rejonowego Nowa Huta z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Ta sytuacja dotyczy pomyłki księgowego w czasie, gdy szefem nowohuckiej sceny był właśnie Szydłowski. Pozostałe zostały umorzone. - W toku tego postępowania stwierdzono pewne nieprawidłowości zarówno w decyzjach dotyczących przyznania świadczeń dodatkowych, obciążania Teatru kosztami delegacji czy też zawierania umów w wyniku których Teatr przyjmował na siebie zobowiązania bez podpisu głównego księgowego, zasadności nabywania środka trwałego i inne,