Współczesny polski dramaturg, Roman Brandstaetter, powiedział:
"Kurtyna w teatrze operowym nie dlatego idzie w górę, że za chwilę zacznie się koncert, lecz z tej prostej przyczyny, że rozpoczyna się przedstawienie". W tym stwierdzeniu kryje się istota powodzenia dzieła operowego w naszej epoce. Znakomicie rozumiał to także Beniamin Britten, zamierzając napisać swego "Peter Grimes'a". Pod wpływem poematu, którego treść opisywała tragiczne losy angielskiego rybaka, zrodził się u Brittena pomysł napisania opery. Wspólnie z librecistą Montagu Slater przez 18 miesięcy tworzyli tekst dzieła, do którego Britten skomponował muzykę.
NIEZWYKLE interesująca fabuła(polskie tłumaczenie J. S. Adamczewskiego), podana w sposób wysoce dramatyczny, uwzględniająca "naturalne intonacje i rytmy mowy potocznej" jest konsekwentna w swym nastroju i jego dynamicznym napięciu. Od strony literackiej więc dzieło to respektuje wszystkie prawa rządzące sceną. Na równej wyżynie stoi muzyka. Britten (liczy obecnie 45 lat), wychowany w epoce kiedy ścierają się najrozmaitsze kierunki w twórczości muzycznej, nie poszedł śladami tradycji, bowiem została ona załamana w roku 1928 występami baletu rosyjskiego w Londynie z Tamarą Karsawiną na czele. Muzyka Strawińskiego pozostawiła tam swój dobitny ślad. Kompozytor "Peter Grimes'a" nadał swemu dziełu styl pośredni pomiędzy stylem neoromantycznym a stylem nowoczesnym. Muzyka ta jest niekiedy twarda w swym dysonansie, ale zawsze trafna w dramatycznym wyrazie i zdobywa się na czarujące frazy szczerego liryzmu. Skomplikowanie trudna pod względem int