"Sło" w reż. Jana Peszka we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Teatr, który zaskakuje i prowokuje. Aktorzy wykonali kawał dobrej roboty. Wychodząc z najnowszej premiery Wrocławskiego Teatru Lalek pod tytułem "Sło" (co jest nowomodnym skrótem od nazwiska Słowacki), popatrzyłem w oczy starszym teatralnym bywalcom i niemal jednocześnie wyrzuciliśmy z siebie dwa wyrazy: po peszkowemu. Cóż to znaczy? Znaczy to, że istnieje coś takiego jak styl aktora i reżysera Jana Peszka. W skrócie: teatr Peszka. Peszek nigdy nie grał jak wszyscy aktorzy, zawsze wyróżniał się oryginalnym sposobem ekspresji. Z pewnością wpływ na to miało spotkanie z krakowskim zespołem MW2 i tekstami Bogusława Schaeffera w roku 1965, po które jako aktor i reżyser sięgnął jako pierwszy. Potem były kolejne, coraz bardziej twórcze spotkania ze scenariuszami krakowskiego kompozytora i teoretyka sztuki. Schaeffer specjalnie dla Peszka napisał grany przez aktora od trzydziestu trzech lat monodram "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz moż