EN

27.01.2012 Wersja do druku

Perwersja w operze

"Dzień Świra" w operze? Równie dobrze można by było postawić przed kur­tyną wielkie lustro. Ale to by było zbyt dosłowne, więc niech się świr święci! W czerwcu minie dekada od premiery filmu Koterskiego. Dużo to czy mało? Aktualne to jeszcze czy nie? Otóż, niestety, coraz bardziej aktualne. Przez te dziesięć lat "stosowny" inteligent dostał jeszcze mocniej po men­talnym garbie. Przede wszyst­kim od telewizji, która wspólnie wylansowały formułę wielkiego turnieju bez zasad - bo jak za kryterium sukcesu uznać coś tak nieuchwytnego jak medialność? Do losów Miauczyńskiego zaczęły się zresztą upodabniać losy grającego go Marka Kondrata, uznawanego za autorytet mo­ralny, bo nie dorabia do emery­tury w głupich komediach. "Dzień Świra" w operze to perwersja i jako taka może być bolesna. Czekam niecierpliwie.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Perwersja w operze

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Głos Wielkopolski nr 22

Autor:

Marcin Kostaszuk

Data:

27.01.2012

Realizacje repertuarowe