Nie wiem jak kto, ale ja za perwersją przepadam. Trzeba jednak pamiętać, że chyba we wszystkich odmianach perwersyjnych wyuzdań świadomość przewrotności poczynań to konieczny warunek dobrej zabawy. Przedstawienie Iwony, księżniczki Burgunda na Scenie Kameralnej ma posmak perwersji. Z jednej strony bowiem stara się Gombrowicza oddemonizować, przedstawić tyle tylko, ile obnażył się tu sam, a nawet jeszcze mniej, z drugiej zaś robi do widowni oko, że my przecież wiemy, co on za jeden, my się tu z nim, znajomkiem naszym, po naszemu zabawiemy, w kontekstach unurzamy. Sprzeczność? Rzeczywiście. Z jednej strony jest to przedstawienie dla widza nie skażonego intelektualnymi snobizmami, z drugiej zaś dla widza, który z Gombrowi-czem za pan brat, dla widza świadomego zniewolenia, słodkiego zniewolenia Formą. Rzec by można: dla widza, który niejedno już seminarium o Gombrowiczu odbył, ale teraz, znudzony erudycyjną paplaniną, pragnie odświeżenia w wizji p
Tytuł oryginalny
Perwersja i słodycz
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 3