Performer nie odgrywa roli jak aktor w teatrze, on działa naprawdę - mówią specjaliści w dziedzinie sztuki współczesnej. Dlatego - ich zdaniem - sztuka performance jest obarczona ryzykiem; podjęły je członkinie rosyjskiej grupy punkrockowej Pussy Riot.
O sztuce performance powiedzieli PAP kuratorzy trzech instytucji kultury w Warszawie: Muzeum Narodowego, Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Centrum Sztuki Współczesnej. - W sztuce performance nie ma reguł poza jedną: performance ma być naprawdę - zaznaczył kurator Centrum Sztuki Współczesnej, Stach Szabłowski. Podkreślił, że "performer nie gra jak aktor w teatrze, niczego nie przedstawia, lecz działa". Te działania są często kontrowersyjne, ich autorzy przekraczają ustalone granice, podejmując ryzyko, że będą musieli ponieść za nie odpowiedzialność. Szabłowski podał przykład performerów związanych z nurtem sztuki ciała, którzy często wystawiają swoje ciała na bardzo ekstremalne próby, kaleczą się i przypalają. W 1971 r. Chris Burden w ramach performansu "Shoot" (ang. "strzał") dał się postrzelić w ramię przez swojego asystenta. - Performer podjął ryzyko związane z własnym bezpieczeństwem. Członkinie Pussy Riot podjęły ryzyko polityczne -