"Sonata widm" Augusta Strindberga w reż. Markusa Öhrna w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Markus Öhrn przybywa do teatru ze świata sztuk wizualnych. Jego "Sonata widm" według Strindberga to eksperyment. Niestety, nieczytelny dla publiczności. Można docenić, iż warszawski Nowy Teatr otwiera się na nowe estetyki, próbuje łączyć to, co na pierwszy rzut oka do połączenia zdaje się trudne. Markus Öhrn to ważne nazwisko w świecie sztuk wizualnych, pracował w teatrze, ale nie powstawały z tego tradycyjne przedstawienia. Cłównie z powodu braku gotowego tekstu, bo scenariusze tworzył Ohrn na próbach wraz z aktorami. W Warszawie po raz pierwszy sięgnął po gotowy dramat. Skoro jest Szwedem, zdecydował się na rodzimą klasykę - "Sonatę widm" Augusta Strindberga. A skoro w teatrze Strindberga spektakl oglądało za jednym razem 161 widzów, tylu postanowił wpuszczać na własną "Sonatę widm". Gest, jak rozumiem. Tyle że odrobinę infantylny. "Sonata widm" mieści się na granicy instalacji wideo oraz tradycyjnego przedstawienia. Mamy na scenie akto