- To jest sztuka, która bada różne granice, w tym granice bezpieczeństwa - mówi o performansie artystka Maria Bitka.
Piotr Zapotoczny: Jak wytłumaczyć sztukę performance'u? W jaki sposób rozmawiasz z ludźmi o tym, czym się zajmujesz? Maria Bitka*: Performance to jest taka dziedzina sztuki, którą ciężko sprecyzować. Jego początku można się dopatrywać w ruchu Fluxus w latach 60. w Stanach, którego członkowie zaczęli przekraczać granice sztuki i szukać nowych form ekspresji. Ja mam zawsze problem z tym, by wytłumaczyć o co chodzi, mimo iż jest dużo różnych koncepcji wyjaśniających ten temat. Z jednej strony są ludzie, którzy wiążą to z teatrem, ale z drugiej i tacy, którzy absolutnie się od teatru odcinają. Są i tacy, którzy performance łączą z różnymi rytuałami czy działaniem Jerzego Grotowskiego. Osobiście nie mam takiej potrzeby, by to specjalnie definiować. Czasami opowiadam o tej sztuce, wskazując na konkretne przykłady, na to, co akurat robię. Gdybym jednak miała wskazać na to, co odróżnia performance od innych dziedzin sztuki, to byłoby to d