"Ona i Ona" w reż. Artura Urbańskiego w Teatrze Wytwórnia w Warszawie. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
Doprawdy nie wiem, co gorsze - być starzejącym się grubym krytykiem czy młodą ładną aktorką u progu kariery? Scenariusz kameralnego przedstawienia z Wytwórni nie ukrywa inspiracji "Silniejszą" Strindberga i opowiada o dwóch dziewczynach, które bardzo, bardzo chcą, ale nic im się nie udaje. Nie mogą poukładać sobie ani prywatnego, ani zawodowego życia. Obie są aktorkami, jedna odbiła drugiej faceta. Oczywiście reżysera. Bezwzględna walka toczy się o niewiernego, aczkolwiek utalentowanego artystę (cynicznie wyluzowany Krzysztof Szekalski). Wiadomo wszak nie od dziś, że narzeczony reżyser to dla wchodzącej dopiero w zawód aktorki bezcenny skarb i inwestycja w przyszłość. Spektakl Urbańskiego jest autoironiczny i rozpaczliwy zarazem. Przede wszystkim za sprawą Karoliny Porcari i Katarzyny Misiewicz. Obie co chwila dają nam sygnały, że powkładały w tę historię mnóstwo własnych błędów i rozczarowań. Misiewicz wywala prawdę o swoich urazach pr