Kiedy reżyser Marcin Wrona zadzwonił do MAGDALENY CIELECKIEJ z propozycją zagrania Dulskiej w Teatrze Telewizji,
zaczął od słów: "Tylko się nie obraź" - aktorka o roli w tym spektaklu.
TS: Nie obraziłaś się? MC: Uśmiechnęłam się do siebie i pomyślałam: "Jak to, już?". Znajomi, którym mówiłam o propozycji, reagowali podobnie: "Ty Dulska?". Do tej pory grywały ją aktorki dojrzalsze ode mnie, często charakterystyczne, przecież Dulska to taki kobieton. Potem zrozumiałam, jaki Marcin ma pomysł na tę postać. "Perfekcyjna pani Dulska". Ale to nawiązanie nie do programu TV, tylko do pewnego rodzaju perfekcji, w którą dziś jesteśmy uwikłani. Jesteśmy więźniami obowiązku: sukcesu, szczęścia rodzinnego, dobrego wyglądu, posiadania pięknego domu i dwóch samochodów. Nowa Dulska to taka celebrytka. Pięknie wygląda, świetnie się fotografuje, mówi do kamery slogany i przywłaszczone teorie. Jaka jest naprawdę, nie wiemy, bo ona się prywatnie "nie sprzedaje". TS: Brudy pod dywan, na zewnątrz uśmiech? MC: Tak, a najsmutniejsze, że burza, która przetacza się przez dom, nie zostawia żadnego śladu. Skandal zażegnany, wracamy do pun