Przez pierwsze kilkanaście minut tego przedstawienia byłem nieco zawiedziony. O "Rodzinie" Antoniego Słonimskiego, komedii z 1933 roku, nie dane mi było wiedzieć zbyt wiele - po wojnie grano ją podobno tylko w Londynie, a u nas nie zaistniała raczej w świadomości powojennego pokolenia. Słowem, szedłem po prostu na Słonimskiego, arcymistrza dowcipu słownego i celnej satyry. Spodziewałem się więc pewnie beczki śmiechu od podniesienia kurtyny, a zetknąłem się z dość banalną introdukcją komedii w nieznośnie kiczowatym wnętrzu przedwojennego dworku, odtworzonym na scenie Teatru Kwadrat. Pierwsze wrażenie nie trwało jednak długo. Rychło rozpoczęła się doskonalą zabawa, by trwać już nieprzerwanie do końca tego uroczego wieczoru. Cokolwiek pisałoby się dziś - po latach - o "Rodzinie" Słonimskiego, nie sposób jest zaprzeczyć opiniom wydanym o tej komedii już przed wojną. Warto przytoczyć kilka z nich, pomimo że szerzej robi to również program pr
Tytuł oryginalny
Perełka
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 36