BOHATERA na scenie nie ma, nie oglądamy go w ogóle ale nie schodzi on z ust gramadki kobiet, mieszkających w domu Bernardy Alba. Pepe Romano staje się przyczyną dramatu: miłość do niego przynosi śmierć. Wszystko tu zresztą kojarzy się ze śmiercią, już sama woń kadzidła, która snuje się po scenie i widowni, bicie dzwonów, palące się gromnice, chóralna modlitwa, odmawiana przez gromadkę czarno ubranych kobiet przypomina słowa: "memento mori". Spektakl zaczyna się i kończy śmiercią. Ten hiszpański motyw śmierci tkwi w wielu utworach autora, tkwi być może w przeczuciach, w wizjach, jakie go nawiedzały i które sprawdziły się: genialny pisarz hiszpański, Federico Garcia Lorca ginie w okresie największego szczytu swojej twórczości zamordowany przez faszystowskich falangistów. Teatr Powszechny w Warszawie wystąpił z premierą sztuki "Domu Bernardy Alba" Federico Garcia Lorca w przekładzie Zofii Szleyen, reżyseria Janusza i Wiśniewskie
Tytuł oryginalny
Pepe Romano
Źródło:
Materiał nadesłany
Nasza Trybuna nr 126