EN

1.06.2001 Wersja do druku

Pełna chata

Dawniej własne mieszkanie było szczytem marzeń. Dziś lepiej niż samemu mieszka się w duecie, trio lub kwartecie - konfiguracja nie ma znaczenia, podobnie jak kasa. Liczy się jedno: dobrze mieć kogoś, kto wieczorem zje z tobą spaghetti albo obejrzy głupawy film. Kto pomoże stawić czoło anonimowej samotności.

Zastanawiam się, dlaczego Ally MacBeal mieszka z koleżanką, a sympatyczna szóstka "Przyjaciół" gnieździ się po sąsiedzku w dwóch apartamentach. Przecież zdolną amerykańską prawniczkę czy pnącego się błyskawicznie po szczeblach kariery biznesmena stać na własne lokum, po którym nie szwendaliby się współlokatorzy. Otóż cierpią oni na syndrom wielkiego miasta. Wychodzą na ulicę i widzą setki anonimowych twarzy. W pracy są jedynie małymi trybikami. Gdyby dodatkowo musieli wracać do pustych czterech ścian, strzeliliby sobie w łeb. Młodzi Polacy też Przyjaciele madę in Poland Długo uważałam, że z całym tym "macbealizmem" to gruba przesada. Aż pewnego dnia moja współlokatorka wyjechała na kilka tygodni do rodziny. Początkowo rozkoszowałam się swobodą, tym, że nikt mi nie zrobi awantury, kiedy zużyję ostatnią zapałkę. Dni mijały. Po miesiącu samotnego życia zaczęłam mówić do siebie. I wtedy zrozumiałam zarówno Ally MacBeal, j

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pełna chata

Źródło:

Materiał nadesłany

Uroda nr 6

Autor:

Joanna Tomaszewska

Data:

01.06.2001

Realizacje repertuarowe