"Dżuma" w reż. Pawła Świątka w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Mike Urbaniak na blogu Pan od Kultury.
Pomysł kupuję, choć mnie nie powala. Jakiś taki trochę gimnazjalny jest, ale niech będzie. Mateusz Pakuła, autor scenariusza i dramaturg, przeniósł "Dżumę" Alberta Camusa z Oranu do Pjongjangu. Odizolowanej od świata stolicy Korei Północnej, z której wydostać się nie może choćby skrawek informacji. Chyba, że ściśle kontrolowany. Dobra, to też łykam. Współczesną dżumą są informacje (niesprawdzone, zniekształcone, mające dostarczać dużo emocji), ogniskami chorobowymi - media, a szczurami dziennikarze. Okej, nadal jestem na tak. Powiedzmy, że można z tego zrobić interesujący spektakl. Pawłowi Świątkowi to się jednak nie udaje. Na scenie mamy efektowną scenografię Marcina Chlandy - kubikowa przestrzeń, klatko-basen, jaskrawe zielono-niebieskie światło. Z otworu na środku wypływa zielonkawa, w mojej wyobraźni także cuchnąca, ciecz. Rozlewa się powoli pokrywając coraz większą powierzchnię. W końcu dopływa do sześciu stacjonarnych