Był ten cały Kamil z "Kryminalnych" i Jędrula z "Rodziny zastępczej", a nawet Łukasz z "Samego życia". Poubierani zdeka od czapy, bo to oldskulowa sztuka była. Grunt, że więcej, niż w tiwi było widać. Młody ze "Sfory" na ten przykład goło po scenie biegał - Roman Pawłowski z Gazety Wyborczej rozmawia z Tośkiem Wątróbką o "Królu Learze" w Teatrze Na Woli w Warszawie.
- Słyszałem, że był pan, panie Tośku, na "Królu Learze" w Teatrze na Woli. I jak się podobało? - Pełen wypas! - Słucham? - No, mówię, że wyczesana po konkrecie ta sztuka z Lirojem. Znaczy się zajefajna. - A co się panu podobało najbardziej? Gwiazdorska obsada czy inscenizacja Andrieja Konczałowskiego? - Końskiego nie znam. Najbardziej to nas wzięły te gwiazdy. Kupili my specjalnie bilety do pierwszego rzędu, bo Sandra chciała sobie detalicznie każdego aktora obejrzeć. Laska ma zajawkę na seriale, czasem to cały dzień przed telewizorem siedzi, tylko jej czipsy donoszę. W tej sztuce to chyba ze wszystkich seriali aktorów pościągali. Był ten cały Kamil z "Kryminalnych" i Jędrula z "Rodziny zastępczej", a nawet Łukasz z "Samego życia". Poubierani zdeka od czapy, bo to oldskulowa sztuka była. Grunt, że więcej, niż w tiwi było widać. Młody ze "Sfory" na ten przykład goło po scenie biegał, Sandra mało nie zeszła, jak go zobaczy�