"Obywatel Pekosiewicz" Tadeusza Słobodzianka to jadowita, brutalna, makabryczna groteska, do której najniższych analogii należałoby chyba szukać w ponurych rosyjskich komediach XIX wieku: u Gogola, czy - bliżej - Suchowo-Kobylina. Warto streścić nie publikowaną dotąd sztukę. Rzecz dzieje się w powiatowym miasteczku w marcu 1968 roku. Rozgrywki wśród elity miejscowego aparatu zbiegają się z rozpoczęciem polowania na czarownice i przegrywający sekretarz zostaje napiętnowany jako syjonista. Nieszczęśliwie zostaje w te intrygi wciągnięty Bronek Pekosiewicz (nazwisko od Powiatowego Komitetu Opieki Społecznej), sierota z Zamojszczyzny, jako niemowlę przerzucony przez druty obozu koncentracyjnego i wychowany w domu dziecka; obecnie dyspozytor PKS, miejscowy symbol martyrologii, błąkający się między katedrą a komitetem, pupil zarazem sekretarza Jomiołki i biskupa Michałka (o których ludzie powiadają, że są przyrodnimi braćmi: sekretarz z nieprawego łoż
Tytuł oryginalny
Pekosiewicz i złote rybki
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 10