- "Peer Gynt" wnikliwie analizuje otaczającą nas rzeczywistość, opowiadając o ludziach, którzy żyją ułudą, wolą świat sztucznie wykreowany, daleki od jakiejkolwiek prawdy - RAFAŁ SABARA o spektaklu "Peer Gynt" przed premierą w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie.
Czy to prawda, że tytułowy bohater sztuki Henrika Ibsena może dziś przypominać Piotrusia Pana, dorosłego mężczyznę, który nie bardzo chce dorosnąć? - Nowatorski przekład sztuki Ibsena autorstwa Andrzeja Krajewskiego-Boli jest nafaszerowany odnośnikami do współczesności. Dzięki temu "Peer Gynt" wnikliwie analizuje otaczającą nas rzeczywistość, opowiadając o ludziach, którzy żyją ułudą, wolą świat sztucznie wykreowany, daleki od jakiejkolwiek prawdy. Peer Gynt żyje właśnie w takim świecie. Uważa, że może jeszcze wszystkiego spróbować, że ma na to wszystko czas. Jeśli uznać to za cechę charakterystyczną dla Piotrusia Pana, to Peer Gynt jest nim niewątpliwie. To bohater, który nieustanie czegoś szuka, ale nie bardzo wie, jak to "coś" nazwać. A może odnajdzie to "coś" u boku kobiet, których wokół niego nie brakuje? - Tak. Każdy ważny epizod w jego życiu wiąże się z określonymi kobietami. Pojawi się na przykład Kobieta w Ziele