Rodzi się dziecko poeta. Willi ma ambicje szekspirowskie. Bardzo nie chce się urodzić, bezskutecznie stara się powrócić do matczynego łona. Szuka matki "w każdym ścierwie", jak sam mówi, od niańki począwszy. I tak aż do śmierci, gdy symbolicznie znów łączy się z matką - tak Henryk Baranowski streszcza wyreżyserowany przez siebie "Peepshow" George'a Taboriego
- To taka rozbieranka duszy. Peep-show egzystencjalny - mówi reżyser. Na scenie pojawi się wiele łóżek - czarne i różowe, eleganckie i rozbabrane. Nowa kochanka czy żona - nowe łóżko. Zagra też wiele innych przedmiotów: drzwi, lustra, wanna, porcelanowa zastawa. W trakcie sztuki scenografia zmienia się kilkakrotnie. - Pokazujemy 70 lat życia jednego człowieka, od narodzin do śmierci, przestrzeń musi się więc zmieniać - tłumaczy Baranowski. "Historia Williego to dramat bohatera XX wieku, bezsilnego wobec schizofrenii współczesnego świata. Współczesna tragikomedia, w której mieszają się filozoficzne refleksje z absurdalnymi żartami, liryka ze skandalizującą trywialnością, subtelne wzloty poetyckie z fizjologicznym seksem" napisano w programie. George Tabori, węgierski reżyser i dramaturg, od lat mieszka i tworzy w USA. Większość jego sztuk, m.in. "Clowns", "Talk Show", "Der Voyer", "Mein Kampf", stała się wydarzeniami w teatrze europejskim.