- Nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, gdzie trafiłem. Szkoła teatralna, szkoła lalkarska. Przecież to wszystko jedno, bo chodziło o teatr. Po roku stwierdziłem, że to jednak nie to, o co mi chodziło - mówi warszawski aktor PRZEMYSŁAW SADOWSKI.
Kiedyś ludzie poznawali Przemysława Sadowskiego na ulicy, ale nie wiedzieli, skąd go znają. Po występie w "Tańcu z gwiazdami" nikt nie ma wątpliwości, jak się nazywa ten aktor. Wysoki szczupły szatyn o piwnych oczach i urodzie przedwojennego amanta. Gdy siedzi w otoczeniu nastolatek, błagających o autograf, wydaje się zagubiony. Jakby sława, która nagle wokół niego wybuchła, trochę go przytłaczała. Wystarczy jednak przypomnieć sobie taneczne szaleństwa z Ewą Szabatin... Ten spokój to pozory. Przemysław Sadowski, 31 lat, zodiakalna Ryba. Urodził się w Hajnówce, ale wychował w Białymstoku. Wspomina te czasy z błyskiem w oczach, zwłaszcza, gdy mówi o piłce nożnej. - Przez niecały rok w Jagiellonii Białystok trenowałem razem z Tomkiem Frankowskim i Markiem Citko. Nie, nie w pierwszej drużynie. W trampkarzach. Miałem wtedy 11 lat, oni trenowali już ze cztery lata. Gdy dołączyłem do tego towarzystwa, to byłem mocno zagubiony - śmieje się