"Czyż nie dobija się koni?" Horace'a McCoya w reż. Małgorzaty Talarczyk w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Agnieszka Domańska w Teatraliach.
Taniec, czynność z reguły przyjemna i niewymagająca od rytmicznie poruszającego się szczególnych umiejętności - wszak przeniesienie na ruch ciała tego, co nam w duszy gra nie musi zamykać się w sztywnych ramach konkretnego stylu - nie ma w sobie już nic z rozrywki. Nieustanny, liczony w setkach morderczych godzin, sprawia, że wizja lepszej przyszłości maluje się przed tańczącym coraz wyraźniej, choć (paradoksalnie) spojrzenie traci na ostrości, a nogi odmawiają posłuszeństwa. Jakie są granice wytrzymałości człowieka startującego w tym szaleńczym biegu? I jak to możliwe, że dotyczy to również nas samych? Te pytania stawiają studenci kończący wkrótce swoją edukację w Studium Wokalno-Aktorskim w Gdyni, którzy na spektakl dyplomowy obrali sztukę Czyż nie dobija się koni? Spektakl oparty na powieści Horace'a McCoya z 1935 roku, przeniesionej na kinowy ekran przez Sidneya Pollacka w 1969 roku, rozgrywa się w Ameryce lat 30. Stany Zjednoczone do