"Don Desiderio" Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego w reż. Eweliny Pietrowiak w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Tomasz Flasiński w Teatrze dla Wszystkich.
Na blogu Doroty Szwarcman ukuto niegdyś bardzo ładny skrótowiec SZPON - Słusznie Zapomniana Polska Opera Narodowa. Komentatorzy odreagowywali w ten sposób żywą w ostatnich kilkunastu latach modę na wskrzeszanie rodzimych dzieł operowych - bardzo różnej, przyznajmy, jakości. Z lamusa wyciągano zarówno arcydzieła z rozmaitych względów zapoznane - np. "Cyberiadę" Krzysztofa Meyera czy "Kupca weneckiego" Andrzeja Czajkowskiego, a także interesujące dzieła międzywojnia - jak i operki, po których wysłuchaniu jasne było, czemu pokrył je kurz. Na wspomnianej modzie skorzystał też - muzycznie sytuujący się bliżej drugiej kategorii - Józef Michał Ksawery Poniatowski, wnuk brata ostatniego króla niepodległej Polski. Irena Poniatowska zamieściła w programie osobliwy miniesej, wskazując na wielką wagę jego osoby i dzieł dla polskiej kultury. Hm, jeśli zaliczymy Poniatowskiego do kultury polskiej, to Barack Obama okaże się bez wątpienia politykiem keni