Aktorzy to jedna z najbardziej przesądnych grup zawodowych. Nie gwiżdżą na scenie, bo potem mogłaby ich wygwizdać publiczność. Kiedy upadnie im egzemplarz sztuki, przydeptują, żeby nie położyć roli. A już panicznie boją się, gdy na scenie stoi trumna, bo wtedy murowane, że ktoś w teatrze umrze. Na plakacie do "Don Kichota" - przedstawienia łódzkiego Teatru Lalek "Arlekin" - jest naga piękność ubrana tylko w hiszpański stroik z welonem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ponętna pani zamiast głowy ma trupią czaszkę. W "Arlekinie" wszyscy są święcie przekonani, że to właśnie Śmierć z plakatu przyniosła im pecha, bo premierze towarzyszył ciąg nieszczęśliwych wypadków. Zaczęło się od tego, że reżyser Waldemar {#os#5789}Wolański{/#} złamał nogę. Incydent wprawdzie nie zdarzył się w teatrze, tylko na sali gimnastycznej podczas gry w siatkówkę, ale w meczu brała udział drużyna przygotowująca wła
Tytuł oryginalny
Pechowa piękność
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki - Wiadomości Dnia nr 100