Przez cały przegląd dramatu współczesnego w Lubuskim Teatrze pracowało jury złożone z miejscowych żurnalistów i ludzi teatru, które miało wybrać najciekawszy spektakl. I co wybrało? Na razie nic. Zgodnie z życzeniem dyrekcji naszego teatru z werdyktem muszą czekać na panel z udziałem recenzenta "Gazety Wyborczej" Romana Pawłowskiego. Pomoże? - zastanawia się Snobka w Gazecie Lubuskiej.
Na przeglądzie dramatu współczesnego w Lubuskim Teatrze obejrzałam prawie wszystko, co pokazano na żywo. Z wyjątkiem spektaklu teatru im. Osterwy w Gorzowie. Nie żebym cierpiała na alergię Północ-Południe. Ale mam pecha do wizyt tej sceny u nas. - To nic - uspokoił mnie dyrektor Tomaszewicz, gdy się telefonicznie kajałam. - Może kiedyś wybierze się pani do nas... Na razie z daleka omijam teatr. Z powodu nadmiaru. Odnotuję więc tylko, że na prapremierę "Spuścizny" [na zdjęciu] zjechała komisja konkursowa na wystawienie polskiej sztuki współczesnej. Wysokie gremium składało się z czołowych krytyków. Jacek Sieradzki z "Dialogu", Wojciech Majcherek z miesięcznika "Teatr", Łukasz Drewniak i Andrzej Lis z Krakowa. Ciekawe, co popiszą? Przez cały przegląd pracowało jury złożone z miejscowych żurnalistów i ludzi teatru, które miało wybrać najciekawszy spektakl. I co wybrało? Na razie nic. Zgodnie z życzeniem dyrekcji naszego teatru z werdyktem m