- Opera to przede wszystkim dzieło muzyczne. A z dobrze przeczytanej muzyki wiele wynika. "Oniegin" jest precyzyjnie napisany, nieprzypadkowo w niektórych scenach powtarzają się pewne tematy - o dziele Puszkina, pracy w operze i Łodzi opowiada Paweł Szkotak, reżyser, przed premierą "Eugeniusza Oniegina" w Teatrze Wielkim.
Izabella Adamczewska: Czajkowskiemu zarzucano, że zredukował poemat Puszkina do wątku romansowego. W realizacjach operowych reżyserzy starają się na różne sposoby odzyskać głębię. Symbolicznie podszedł do tematu na przykład Mariusz Treliński. Paweł Szkotak: - Widziałem ten spektakl. Oniegin przybywa tam z zaświatów, jakby z innej rzeczywistości. Libretto operowe zawsze jest prostsze niż oryginał. Dlatego staram się odwoływać do literackiego pierwowzoru. Poemat Puszkina jest absolutnie wspaniały, niezależnie od tego, co myślimy o tłumaczeniu Adama Ważyka. Trop, żeby pokazać miłość na tle wielkiej, tragicznej historii Rosji, zaczerpnąłem właśnie z niego. W dziesiątym, niekompletnym rozdziale Oniegin jest świadkiem powstania dekabrystów. Jak widać, wrażliwość społeczna na bunt nie była Puszkinowi obca. Od lat trwa dyskusja jak wystawiać operową klasykę - w zgodzie z oryginałem czy niekoniecznie. Z Onieginem bawiono się na wiele s