To wszędobylstwo, odkrywczość i niszowość teatru powodują, że ma w Polsce tak mocną pozycję - pisze w felietonie specjalnie dla e-teatru Paweł Passini.
Gdybyśmy mieli drogę szybkiego ruchu do Warszawy, bylibyśmy w raju. Albo pociąg w półtorej godziny. I wcale nie po to, by uciekać, tylko żeby móc szybciej wracać. Drogi Czytelniku, pomyślałem, że będę pisać z lubelskiej perspektywy, ponieważ mamy się tu w tej pisaninie spotykać w każdą środę, czyli całkiem często. A lubelska perspektywa mniej męczy, bo horyzont szerszy i wolniej się głowę obraca. Co więcej, niewiele trzeba, żeby coś było lepiej, a kiedy już tak jest - od razu widać. Ludzie na ulicach nie zarabiają więcej niż aktorzy, a aktorów cenimy za to, że chcą do nas przyjeżdżać. Bilet do teatru kosztuje u nas 20 złotych, więc łatwiej się na niego zdecydować, chociaż czasem trudniej go przez to docenić. Połowa mieszkańców miasta to studenci, przez co wszyscy jesteśmy trochę młodsi i mniej odpowiedzialni. Tradycje hippisowskie to u nas życiorysy, a nie łzawe wspominki, choć - przyznać trzeba szczerze - dziś to już b